Hej!
Mamy dla Was coś nowego. Oto metamorfoza starej pufo-skrzyni. Już dawno temu, zdobyłam ją od sąsiadki mojej babci. Sąsiadka poprosiła mnie i moją ciocię byśmy wyniosły ją na śmietnik. Ja w połowie drogi pomyślałam "Jaki śmietnik?". Upewniłam się czy "przypadkiem" zmieści się w naszym bagażniku i postanowiłam ją zabrać. Była idealna w czasie, kiedy w naszym mieszaniu brakowało krzeseł, a ja potrzebowałam czegoś do mojej pracowni. Od samego początku był w mojej głowie plan odnowienia jej i po dwóch latach się udało :D Znalazłam idealny wzór, moją pepitkę (uwielbiałam swojego czasu ten wzór), a właściwie sama ją sobie stworzyłam, bo nigdzie takiej nie było. To był jeden z pierwszych wzorów jaki wydrukowałam na tkaninie poliestrowej....no, ale zacznijmy od początku :)
Myślę, że nie trzeba dokładnie opisywać. Zdjęcia są bardzo czytelne.
Co potrzebowałam do odnowienia mojej pufy:
- mikrofaza pepitka,
- mikrofaza gładka czarna,
- do wewnątrz skrzyni - poliester wodoodporny lub wigofil
- watolina,
- nowe kółeczka,
- zszywacz tapicerski i zszywki,
- nożyczki,
- miarka,
- śrubokręt i wkrętarka
Pierwszy krok to pomiary i rysunek, który pomoże nam w rozplanowaniu wykorzystania materiału.
Następnie, jak to bywa na początku demolka :) Wykręcanie śrub, by oddzielić wieko od skrzyni i wyciąganie zszywek. Użyłam tylko nożyczek i w tym przypadku wystarczyły.
Tak wygląda oskubana skrzynia, która czeka na nowe wdzianko :)
By takowe powstało, najpierw trzeba je uszyć. Po wcześniejszych pomiarach wycinamy potrzebne fragmenty, by później je zszyć. W przypadku obicia na wieko ułatwiłam sobie zadanie i wycięłam je wykorzystując kształt starego.
Szycie :)
Przyszła kolej na ubieranie. Za pomocą zszywacza najpierw przyszywam wnętrze z poliestru, później watolinę, następnie mikrofazę czarną. Musi być prosto i dobrze naciągnięta.